Namalowałam koliberka na konkurs internetowy.
Użyłam farbki Talens. Odkurzyłam je,bo teraz głównie maluję Aquariusami , Romana Szmala.
Namalowałam koliberka na konkurs internetowy.
Użyłam farbki Talens. Odkurzyłam je,bo teraz głównie maluję Aquariusami , Romana Szmala.
Jak się czegoś obawiamy trzeba wejść do przysłowiowej sali śmiało, z impetem choć w środku nie koniecznie ta śmiałość jest.
Już od wielu lat maluję na leżąco. Niestety tworzenie siedząc skończyło się wiele lat temu. Ręce coraz bardziej przypomniały kłody, siedząc na krześle po godzinie zwijałam się z bólu nóg.
Dobra passa się skończyła, ale nie mogłam tak po prostu się poddać, no bo jak, ja? I co oglądać tv całymi dniami?? Czy skrolować na yt? Straszne. Oglądanie seriali i filmów przerabiałam w nastoletnim życiu w ilościach hurtowych,hi hi. Mam płakać nad swoim losem? Nie to nie ja. Wiem, że przyjdzie czas gdy będę musiała patrzeć w sufit i bardzo się tego boję. Bardzo.
Zaczęłam więc próbować tworzyć na leżąco. Najpierw rysować, robić kartki. Później zaczęłam akrylem a na końcu akwarelą.
Obawiałam się, że akwarelą się nieda malować trzymając blok w pionie, bo akwarelą będzie płynąć inaczej; w dół . Na szczęście moje obawy były bez zasadne. I mogę malować moja ulubioną techniką.
Czasem maluję gdy blok jest w pozycji pół leżącej.
Nadszedł czas by się odsłonić, pokazać to co jest dla mnie intymne. Czyli to jak tworzę.
Najbliżsi widzą jak tworzę, bo w domu leżę już non stop. Chyba, że latem zlituje się nade mną przyjaciółka i wyciągnie mnie z domu pomimo swoich trosk i spraw domowych.
W domu jeśli zachodzi potrzeba bym usiadła mama ubiera mnie w gorset i pomaga mnie posadzić na wózek z opiekunką. Robią to we dwie z mamą, lub przyjaciółka Gosią sama. Jest wielka duchem, siłą i wrażliwością.
Nie lubię włączać kamerki i rozmawiać przez telefon z nią, lubię rozmawiać ale bez kamery. Widzę jak ludzie na mnie patrzą. Nie muszą nic mówić, choć czasem pada słowo,, o leżysz? '',, odpoczywasz? ' '. I to zakłopotanie. Nawet u znajomych którzy są niepełnosprawni.
Czy akceptuję swój stan? Jest jak jest. Puki mogę działam, puki żyje mama.
Ja malująca po 6-7 godzin dziennie.
U mnie czasem jest tak, że jakiś temat musi odleżeć swoje. Zamówienie na portret bł. ks. Skrzypczaka dostałam dawno. Jednak nie potrafiłam zabrać się za temat. Później przed latem zabrałam się za szkic. Później myślałam na czym namalować i jak wogóle portret przenieść. Miałam nie lada dylemat. W rezultacie postanowiłam namalować obraz na płycie malarskiej pokryte płótnem. Jednak sama w całości nie mogłam przerysować szkicu,bo mój nacisk był za słaby, więc pomogła mi mama. A mama ma mocna rękę. Dobrze więc, że nie wzięłam blejtramu, bo mogłaby wyjść z tego katastrofa.
Miałam zacząć w lipcu. Jednak się rozchorowałam, a było bardzo źle i nici z malowania. Chorowałam i dochodziłam do siebie ponad miesiąc. W dodatku ominęły mnie 18urodziny chrześnicy, co mnie psychicznie dobiło i na nic nie miałam motywacji.
Sierpień mi zleciał i zaczęłam malować we wrześniu. Dowiedziałam się, że w Parafii w Płonkowie będzie 5 października 85 rocznia śmierci księdza Skrzypczyka i miała być duża uroczystość. Więc przyszła motywacja by się sprężyć. Wszedł też stres,ale jak to u mnie, musi być na czas, bo jestem sumienna.
Ostatnie dwa tygodnie pracy były trudne ale i satysfakcjonujące, bo malowałam po 6-7 godzin codziennie. Jadłam śniadanie lub nie i malowałam.
Gdy maluję świat przestaje istnieć i jest mi dobrze. Ja, płótno i farby.
Choć malując nie obyło się bez walk duchownych i emocjonalnych.
Poniżej prezentuje zdjęcia. Od końcowego rezultatu czyli skończonej pracy i po kolei jak to powstawało.Niektóre partie zdjęcia musiałam interpretować po swojemu.
Poprosiłam przyjaciela, by zawiózł obraz do parafii w Płonkowie , bo zostały dwa dni do uroczystości
Bałam się, że nie będzie mógł tego zrobić, więc tym bardziej jestem wdzięczna, że nie odmówił. Wszystko było na wariackich papierach, na ostatnią chwilę organizowane.
Zapomniałam napisać, że malowałam akrylami.
Format to 55x38cm
Teraz widzę trochę błędów. Niektórzy się błędami nie przejmują ,a mnie to trochę gryzie. No ale nie mam jak ich obecnie poprawić. Może jak spróbuję narysować raz jeszcze , kiedyś.
Kura wyszła najlepiej i bardzo szybko.
Aż byłam zdziwiona.
Miałam zamówienie na obraz od księdza, ale zdecydowałam się przed tą dużą praca i wyzwaniem namalować ilustrację do opowiadania Pawła Przemysława Grzybowskiego. Namawiałam go by coś znowu napisał bym mogła zilustrować, no i się udało!
Poprosił mnie o duże ilustrację i dwie mniejsze. Czułam trochę wyrzutów, że znów zabieram się za coś innego zamiast malować zamówiony obraz , ale gdybym się nie zgodziła wszystko by przepadło.
Książeczki można ściągnąć za darmo ze strony oficyny wydawniczej Impuls. Również w języku Esperanto.
teraz ilustracje dwie w formacie 23x31 cm
Myślałam, że kamieniczki będą najtrudniejsze, wcale nie były.
I ostatnia ilustracja to tak zwana
,, zapchaj dziurka"
Miała być lub nie w książeczce,
ale fajnie, że jest.
Ta ilustracja jako jedyna powstała
rysowana markerami.
...są konieczne.
Trochę żal,że farby które się kupiło w ładnym białym pudełku trzeba przenieść gdzieś indziej by móc nimi wogole malować. Obecnie futerał do 24 farb jest dla mnie za duży i zabiera za wiele miejsca,powodując,że nie sięgam do farb i niepotrzebnie marnuje energię ,którą mogę spożytkować na malowanie pędzlem po papierze. A nie wysilając się by dosięgnąć dalszych kostek w futerale.Nie mam dość miejsca by jednocześnie zamieścić przy sobie farbki w dużej kasecie i blok. Bo tworzę leżąc.
Niemożliwe
Duma moja ,ale nie przypadł do gustu moim obserwatorom na FB czy IG. Nie musi .
Dwa i pół dnia pracy. Ja jestem z siebie dumna.
Darowizny prosimy również kierować na konto:
Fundacja Dzieciom "Zdążyć z Pomocą"
Bank BPH S.A.
15 1060 0076 0000 3310 0018 2615
Tytułem:
13007 - Fic Lucyna - darowizna na pomoc i ochronę zdrowia
Za każdą pomoc ,każdy grosik będę i jestem bardzo wdzięczna.