Tak spędziłam swoje sobotnie popołudnie.
Za oknem ,około 17 zrobiło się ładnie,
choć co do ciepła na zewnątrz nie jestem pewna.
Jestem zmarżluchem i 20 C to zdecydowanie
za zimno dla mnie.
Najpierw powstał szkic.
Jak zawsze.
A następnie nadszedł czas by to co wczoraj przed snem
naszkicowałam,namalować.A właściwie narysować.
W puszce nie mam raffaelków a trzymam
komplet markerów.
Ale to już na pewno zauważyliście.
Następnym razem namaluję ją z większym uśmiechem
i być może otworzę jej nie co oczęta.
Obrazek wykończyłam kredkami Inktense.