poniedziałek, 18 listopada 2024

Koliber

 Namalowałam koliberka na konkurs internetowy.

Użyłam farbki Talens. Odkurzyłam je,bo teraz głównie maluję Aquariusami , Romana Szmala. 





wtorek, 5 listopada 2024

Oto ja!

 Jak się czegoś obawiamy trzeba wejść  do przysłowiowej sali śmiało, z impetem choć w środku nie koniecznie ta śmiałość jest.

Już od wielu lat maluję na leżąco. Niestety tworzenie siedząc skończyło się wiele lat temu. Ręce coraz bardziej przypomniały kłody, siedząc na krześle po godzinie zwijałam się z bólu nóg.

Dobra passa się skończyła, ale nie mogłam tak po prostu się poddać, no bo jak, ja? I co oglądać tv całymi dniami?? Czy skrolować na yt? Straszne. Oglądanie seriali i filmów przerabiałam w nastoletnim życiu w ilościach hurtowych,hi hi. Mam płakać nad swoim losem? Nie to nie ja. Wiem, że przyjdzie czas gdy będę musiała patrzeć w sufit i bardzo się tego boję. Bardzo. 

Zaczęłam więc próbować  tworzyć na leżąco. Najpierw rysować, robić kartki. Później zaczęłam akrylem a na końcu akwarelą.

Obawiałam się, że akwarelą się nieda malować trzymając blok w pionie, bo akwarelą będzie płynąć inaczej; w dół . Na szczęście moje obawy były bez zasadne. I mogę malować moja ulubioną techniką.

Czasem maluję gdy blok jest w pozycji  pół leżącej. 

Nadszedł czas by się odsłonić, pokazać to co jest dla mnie intymne. Czyli to jak tworzę.

Najbliżsi widzą jak tworzę, bo w domu leżę już non stop. Chyba, że latem zlituje się nade mną przyjaciółka i wyciągnie mnie z domu pomimo swoich trosk i spraw domowych. 

W domu jeśli zachodzi potrzeba bym usiadła mama ubiera mnie w gorset i pomaga mnie posadzić na wózek z opiekunką. Robią to we dwie z mamą, lub przyjaciółka Gosią sama. Jest wielka duchem, siłą i wrażliwością. 

Nie lubię włączać kamerki i rozmawiać przez telefon z nią, lubię rozmawiać ale bez kamery.  Widzę jak ludzie na mnie patrzą. Nie muszą nic mówić, choć czasem pada słowo,, o leżysz? '',, odpoczywasz? ' '. I to zakłopotanie. Nawet u znajomych którzy są niepełnosprawni. 

Czy akceptuję swój stan? Jest jak jest. Puki mogę działam, puki żyje mama. 

Ja malująca po 6-7 godzin dziennie. 



piątek, 1 listopada 2024

Bł ks. M. Skrzypczaka

 U mnie czasem jest tak, że jakiś temat musi odleżeć swoje. Zamówienie na portret bł. ks. Skrzypczaka dostałam dawno. Jednak nie potrafiłam zabrać się za temat. Później przed latem zabrałam się za szkic. Później myślałam na czym namalować i jak wogóle portret przenieść. Miałam nie lada dylemat. W rezultacie postanowiłam namalować obraz na płycie malarskiej pokryte płótnem. Jednak sama w całości nie mogłam przerysować szkicu,bo mój nacisk był za słaby, więc pomogła mi mama. A mama ma mocna rękę. Dobrze więc, że nie wzięłam blejtramu, bo mogłaby  wyjść z tego katastrofa.

Miałam zacząć w lipcu. Jednak się rozchorowałam, a było bardzo źle i nici z malowania. Chorowałam i dochodziłam do siebie ponad miesiąc. W dodatku ominęły mnie 18urodziny chrześnicy, co mnie psychicznie dobiło i na nic nie miałam motywacji.

Sierpień mi zleciał i zaczęłam malować we wrześniu. Dowiedziałam się, że w Parafii w Płonkowie będzie 5 października 85 rocznia śmierci księdza Skrzypczyka i miała być duża uroczystość. Więc przyszła motywacja by się sprężyć. Wszedł też stres,ale jak to u mnie, musi być na czas, bo jestem sumienna.

Ostatnie dwa tygodnie pracy były trudne ale i satysfakcjonujące, bo malowałam po 6-7 godzin codziennie. Jadłam śniadanie lub nie i malowałam.

Gdy maluję świat przestaje istnieć i jest mi dobrze. Ja, płótno i farby. 

Choć malując nie obyło się bez walk duchownych i emocjonalnych. 

Poniżej prezentuje zdjęcia. Od końcowego rezultatu czyli skończonej pracy  i po kolei jak to powstawało.


Miłego oglądania a na końcu dopisze jak i kiedy obraz dotarł na parafię. 




Twarz poprawiałam 3 krotnie. 


Tu jest zdjęcie oryginalne z którego malowałam. A zdjęcie miałam na podglądzie w telefonie. 

Niektóre partie zdjęcia musiałam interpretować po swojemu. 

Poprosiłam przyjaciela, by zawiózł obraz do parafii w Płonkowie , bo zostały dwa dni do uroczystości 

Bałam się, że nie będzie mógł tego zrobić, więc tym bardziej jestem wdzięczna, że nie odmówił. Wszystko było na wariackich papierach, na ostatnią chwilę organizowane. 

Zapomniałam napisać, że malowałam akrylami. 

Format to 55x38cm