środa, 23 czerwca 2010

Pierrot-dry pastels

Dziś miałam dzień z ''przygodami'' .Wybrałam się z przyjaciółką na stare miasto do ośrodka warsztatów terapii zajęciowej.Chciałam zobaczyć czy ośrodek się zmienił choć trochę kiedy w nim ostatni raz byłam,a było to kilkanaście lat temu .Chciałam odwiedzić znajomego. Gosik też.
Ale,że tradycyjna droga jest w remoncie,więc nie było wyjścia i musiałyśmy udać się ulicą,czyli obwodnicą.Strasznie nie lubię poruszać się na ulicy,nie lubię gdy mijają mnie tiry.Na ulicy panikuję.No i o mało co bym Gośkę strąciła do rowu. Ale to było nie chcący. Ja ją dziś zmęczyłam ,nie będzie za mną tęsknić przez te 3 dni,przez które nie będziemy się widzieć hi ,hi,hi.

3 komentarze:

  1. Dziękuję za odwiedziny :) Dzięki nim odkryłam Twój blog i na pewno będę tu zaglądać :) Twoje Pierroty mnie urzekły... pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo sie ciesze, ze mnie odwiedzilas! Bedzie mi bardzo milo cie goscic czesciej! Pieknie malujesz! Moje malunki nie sa tak zachwycajace jak twoje!!! Pozwol, ze wpisze cie na liste moich ulubionych blogow bym miala pod kontrola twoje artystyczne astrony zycia. Zapraszam cie rowniez na moj drugi blog; www.rejsemnawyspe.blogspot.com.
    Pozdrawiam serdecznie. Kasia

    OdpowiedzUsuń
  3. Bardzo się cieszę,że mój blog zyskuje kolejnych obserwatorów.Dziewczyny,na pewno będę do Was zaglądać i zostawiać komentarze od czasu,do czasu.Mam nadzieję,że i Wy od czasu ,do czasu coś u mnie napiszecie.
    Pozdrawiam Was cieplutko.

    OdpowiedzUsuń