Nazwałem ją Jolka, ale to nie moja lala.
Kilka dni temu zostałam poproszona
o namalowanie buzi szmacianej laleczce.
Laleczka pójdzie na aukcję harytatywna.
Oczywiście się zgodziłem,
ale okazało się to nie takie proste.
ale okazało się to nie takie proste.
Na koszulkach lepiej się maluje.
Tu jak za dużo wody to kolor się rozpływa,
jak za mało to nie ma kontroli nad pędzlem
i farbą a tu błędu nie da się poprawić.
Jednak koniec końców podoba mi się
końcowy rezultat.
Przy okazji dostała pępek w gratisie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz